Archiwum maj 2004, strona 1


maj 12 2004 rejs?
Komentarze: 0

Jako nezwylke pracowite stworzenie ;-) zwleklam się dziś z łóźka o godzinie UWAGA UWAGA !!! 7:30, mimo ze mam wolne. Pojechałam z matką pomóc jej w cukierni, umyłam maszynę w cukierni. Teraz idę się uczyć niemieckiego. A óźniej przyjdzie Daga bo mam jej pomóc w historii. Aż mi to schlebia, że ktoś chce żebym mu pomogła bo jestem dobra. Chyba w piórka obrosnę jak Daga zaliczy dobrze tą historię. To tyle ze spraw takich codziennych.

Sprawą niecodzienną (buuu!!!) są moje wakacje. Plany co trochę mi się zmieniaja ale teraz to już cos konkretnego. Otóż pewnie popłynę na rejs na Bałtyk. I teraz póki co bardzo wierzę w realizację tego planu. Jutro ostateczna decyzja.

pajakk : :
maj 10 2004 już za rok matura ;-)
Komentarze: 1

Wróciłam już ze szkoły (hurrraaaa!) i cieszę się teraz chwilami błogiego lenistwa. Jutro też się będe nim cieszyc. I pojotrze również. Weekend minął mi sympatycznie. Trochę się uczyłam historii w sobote. Potem pojechałam do Łodzi, byliśmy w kinie a póżniej na piwie w Margot. Nasz plan udania się na juwenalia legł w gruzach bo odjechał nam ostatni autobus. Może to dobrze bo znając mojego pecha i talent do wplątywania się w kłopoty to kto wie jak by się dla mnie skończył ten wieczór?

pajakk : :
maj 04 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

Z założenia miałam spędzić ten wieczór na czymś pożytecznym, najlepiej na nauce. No więc kiedy usiadłam przy biurku to stwierdziłam, że muszę zmyć stary lakier z paznokci bo już się ściera. Ten pomysł zrodził w mojej głowie myśl, że jest to najlepszy moment na wypróbowanie nowego upiększacza do paznokci. Tym sposobem czekajać na wyschnięcie paznokci nie otworzyłam zadnego podręcznika. Pomalowałam za to paznokcie (troche krzywo u prawej ręki ale to norma ;-), zjadłam kremówkę i przeczytałam polowę ostatniej książki Grocholi. Wieczór uważam za ogólnie udany, stanowi on znakomite uwieńczenie świąt majowych.

pajakk : :
maj 03 2004 "dzień, w którym grzeszą nawet anioły..."PP...
Komentarze: 2

Rozumiejąc, że anioł to ja ;-) to przyznaję, grzeszę trochę. I niestety swoich poczynań generalnie nie żałuję, wręcz dobrze mi z tym. A weekend majowy minął przewidywająco, z charakterystycznym uczuciem ciężkiej głowy i suszenia w ustach. Hmmm...ktoś wie co mam na myśli?! Ale ogólnie to było dobrze. I na osiemnastce Marty tez było dobrze ale zdecydowanie, finał imprezy był dla mnie nie do przewidzenia. Cóż, bywa różnie, kwadratowo i podłużnie.

Pływałam dziś żagłówką i sobie dziubek opaliłam. I piecze mnie teraz aż miło. Tylko póki co tak głupio wyglądam z  czerwoniutką paszczą.

pajakk : :