Komentarze: 2
Już jestem w domu i dzielnie pracuje po 9 godzin dziennie. Nie ukrywam ale plany co do wydania pensji mam ściśle ustalone. Potrzebuję śpiwór, rękawice na żaglówkę i jak mi starczy kasy to jeszcze worek żeglarski i spodnie.
Przed wczoraj wróciłam ze Ślesina, zostawiłam tam Tomasza. Smutne to ale niestety nie będziemy się widzieć dwa tygodnie. Ja pracuję, on pracuje. Chyba spotkaliśmy się z tak zwanym rocznicowym kryzysem. Dokładnie w rok naszego związku pokłuciliśmy się tak niemiłosiernie, że bałam się, że to już będzie definitywny koniec. Jednak burzę trzeba przeczekać. Wyjaśniliśmy sobie kilka rzeczy i jest chyba lepiej niż było. Jak się spotkamy po tych dwóch tygodniach to już wogóle chyba będzie świetnie. Teraz czekam na telefon.