Komentarze: 3
No więc pojawiłam się w domu nieco szybciej niz myślałam, czyli zaledwie po miesiącu nieobecności. Własciwie to miło zajrzeć do domu. Przez ostatnie dwa tygodnie wygód życia domowego zdecydowanie mi brakowało. Życie na jachcie nie jest proste ale nie powiem, dzielna byłam i dałam radę. Mimo wstawania codziennie w nocy na wachtę (4 godziny stania za sterem na zmianę z Tomkiem), nieskońconej ilości siniaków i ciągłego przechyłu na łódce (co wiąże się z licznymi utrudnieniami) to rejs był super. Bardziej wtajemniczonym wrażenia opowiem na żywo.