Moje lenistwo osiągnęło dziś swoje apogeum. I co gorsza jutro pewnie też osiągnie :-D I jest mi z tym raczej dobrze. Otóż plany na jutro wyglądają zachęcająco: cały dzień błogiego lenistwa + oglądanie filmów i lektura jakiejś odmóżdżającej gazety (cosmo?!) a wieczorem uzupełnianie braku % w moim organizmie w towarzystwie Tomka i jego znajomych, którym zdecydowanie daleko od abstynencji. A na zakończenie tak pasjonującego dnia będę mogła zasnąć wtulona w ukochane ramiona.
Powiedziałam o planie ojcu (bez szczegółów rzecz jasna) i delikatnie zakomunikowałam mu, że nie wróce jutro na noc i przyjął to zaskakująco spokojnie, pewnie dlatego, że wybudziałm go niechcąco z drzemki. Hehe. A rozwój intelektualny zostawię sobie na wtorek. Chyba, że kac weźmie górę.